Kate to kochająca mocną, czarną kawę, fale i uśmiech dziewczyna, która przeprowadza się do Grand w Minnesocie. Zaczyna studia w całkowicie nowym miejscu, mimo to, dzięki swojemu optymizmowi szybko znajduje przyjaciół . Dziewczyna jest chodzącą radością- gdzie się nie pojawi tam słychać śmiech lub opada napięcie- chociaż w swoim życiu nie miała łatwo. Teraz posiada dwie zasady: "1. ciesz się każdą chwilą swojego życia" i "2. zero miłości". Wchodząc do kawiarni zdaje sobie sprawę, że zasad nie zawsze się da się przestrzegać...
Masz przed sobą wspaniałe życie. Przeżyj je co do minuty. Zacznij już teraz.
Ta książka to pewnego rodzaju pamiętnik Kate. Rozdziały są pisane z pierwszoosobowej perspektywy, a tytułem jest data. Poznajemy Kate, jej życie, nawyki, ale bez pośpiechu bo autorka pozwala zżyć nam się z bohaterką. Jak pisałam wcześniej dziewczyna jest chodzącą radością- uśmiechnięta, czasem sarkastyczna, pomocna. Momentami postać jest przeidealizowana- idealnie piękna, uzdolniona, kreatywna, bystra, pomocna, a jej jedyną "wadą" jest spóźnialstwo. Osobiście mimo schematów polubiłam Kate, dziewczynę, która sprawia, że uśmiech gości na ustach wszystkich obecnych wokół. Z czasem, poznając głębiej historię dziewczyny jesteśmy wstanie zobaczyć, że ta idealna radość jest z lekka nauczona, ale szczera.
Codziennie albo prawie codziennie chodzimy razem z promyczkiem na kawę , później pogadamy z Gusem (jej najlepszym przyjacielem z Kalifornii, gwiazdą rock'a) na skype, spędzamy czas na uczelni i nauce, czasem razem z Kate udajemy się do klubu. Tą część książki pochłania się w całości- lekka, przyjemna, cały czas śmiejemy się z i do głównych bohaterów. Momentami dało się wyczuć nutkę melancholii, mimo to cała książka przez pierwszą połowę może wydawać się nijaka.
I nagle... wpadamy w drugą część historii. A tu nie ma czasu na chwilę oddechu bo akcja pędzi przed siebie bez zatrzymania.
Czytając tą książkę da się przewidzieć wszystko - to tak jakbyście patrzyli przez firankę na widok za oknem. Finał historii choć przewidywalny wyciska z
człowieka wszystkie łzy. Jest szczery. Tak cholernie smutny, ale prawdziwy. Ostatnie 150/180 stron wzbudza mnóstwo emocji- sama przepłakałam wszystkie te strony.
Relacje wszystkich bohaterów to mistrzostwo. Mamy tutaj mocne postacie, ale bardzo różne od siebie. Gus to najlepszy przyjaciel Kate, nazywa dziewczynę "promyczkiem" i bez dwóch zdań obydwoje oddaliby za siebie życie. Shelly to dziewczyna, którą poznajemy w nowej pracy Kate, z początku twarda i niedostępna wciąga główną bohaterkę do swojej paczki. Clayton to złoty chłopak- z poczuciem humoru, który mieszka na tym samym piętrze w akademiku co Kate. W tej książce poznajemy jeszcze jedną ważną postać- Kellera. Chłopak posiada parę rozdziałów z swojej perspektywy. Jest uroczym studentem, który inne podejście do życia niż promyczek (tą dwójkę łączy także posiadanie tajemnic..), mimo to nawiązują bliską relacje.
A relacje tych wszystkich ludzi pokazują też świetne wartości. Tutaj to rodzina jest na pierwszym miejscu, pomocność, szczerość i uśmiech.
Promyczek ma sporo wad, ale w ogólnym rozrachunku, gdy patrzymy na tą historię, jaka jest piękna, zabawna, pouczająca automatycznie się o nich zapomina. Sama poprowadziłabym jeden wątek inaczej, ale nie jest to konieczne. Jest to przecudowna, emocjonalna opowieść, pełna mądrych intencji, którą powinien poznać każdy.
★★★★★★★★★☆
Ocena: 9/10 | Autor: Kim Holden Ilość stron: 592 | Data wydania: 06.05.2016 Gatunek:literatura młodzieżowa, romans | Wydawnictwo: Filia