Czy jesteście gotowi wniknąć do dawnego świata? Przed Wami 900 stron mrocznej historii, pełnej zawiłości, duszności miasteczka, ciągłego deszczu, złych omenów opowieść, w której ludzie zaglądają sobie w okna i ciagle patrzą na ręce. A to wszystko przez … Czarownicę. Czy jesteście gotowi na to starcie?
Jest 1699 rok. Matthew wraz z sędzią jadą do miasteczka- mają tam zbadać sprawę czarownicy, a następnie po zebraniu dowodów zdecydować czy kobieta zawiśnie.
O kurczę! Jest to książka, po której zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. A dostałam to co najlepsze. Sama nie bałam się objętości, a klasyfikacji książki. Jest to powieść historyczna, a dopiero następnie fantastyczna i kryminalna.
I powiem Wam- jako osoba, która nienawidzi książek historycznych bawiłam się świetnie. Wątek miasteczka, intryg, które się łączyły, tutaj za rogiem ktoś się bił, ktoś panikował,
a jeszcze ktoś inny wyklinał wiedźmę. Do tego dodajmy jeszcze deszcz, wiatr, konie, które ma każdy. Sam klimat tej powieści jest tak cudownie ciężki i mroczny, że ja przepadłam
i zapomniałam, że to powieść historyczna.
Powieść czyta się szybko, zapomina się o jej grubości- słowo- , a po około 100/130 stronach gdy znamy już klimat i styl pisania autora czyta się jeszcze szybciej! Ja znalazłam minus, który posiada sporo czytanych przeze mnie książek. Opisy były długie i było ich sporo- zdarzyło mi się ominąć po kilka zdań z długiego opisu. Budowało to świetnie świat i całe zaplecze historii, ale dla mnie było za dużo 😅 a jak jesteśmy przy zapleczu świata, postaciach… bohaterowie są genialni. Matthew- mój mistrz. Zaciekły, dba o szczegóły, inteligentny, wie kiedy się odezwać, nie boi się o siebie by zadbać o dobro rozpoczętej sprawy. Jest to idealny detektyw jak na tamten wiek. Inne postacie również bardzo mi się podobały- tutaj każdy jest inny, ma charakterystyczne cechy. Sama wdowa Rachel- 🔥, nasz sędzia? Są to zupełnie odmienne postacie, sama momentami krzywiłam się albo kręciłam z niedowierzaniem głową gdy czytałam niektóre kwestie -
z którymi się nie zgadzałam.
Czasami oprócz kręcenia głową nad bohaterami zastanawiałam się nad sposobem rozwikłania zagadki. Trzeba było dużo sprytu, a tamte czasy nie pomagały. Uwielbiam kryminały i wszystkie podkasty
o mordercach- tam nad sprawą zawsze pracuje cała ekipa ludzi, ci sprawdzają, ci dane, ktoś inny przesłuchuje… a tutaj mamy tylko dwie osoby. I brak jakich kolwiek udogodnień. Niesamowity choć
i czasami przerażający powrót do poprzednich czasów.
Cóż mogę powiedzieć na sam koniec? Nie bójcie się grubości. Jeśli kryminał, wiedźmy to wasz konik to warto dać jej szanse. A jak ominiecie kilka zdań to nic się nie stanie, zrozumienie sens powieści. Warto zatopić się w tym dusznym miasteczku pełnym tajemnic… a może i czarownic?
Dziękuje Wydawnictwu Vesper za możliwość współpracy!🤍