sobota, 4 listopada 2017

[33] "Wołyń bez litości" Piotr Tymiński


Cześć, cześć kochani ♥
Jeśli ktoś jest tu ze mną od dłuższego czasu to zauważył, że nie czytam powieści hitorycznych. Z historią u mnie jest cienko- nigdy nie wiem kto jest kim,  a jak są wojny to nie umiem nigdy dopasować nazwy batalionów do ich przywódców. Zawsze mi się to myli. Czasem są jednak historie gdzie nie chodzi o nazwy przywódców, batalionów czy armii. Chodzi o to, jak jeden człowiek zachowuje się względem drugiego. A Wołyń bez litości jest taką właśnie książką.

"Oczom nadjeżdżających ukazał się straszny widok. Wioska płonęła, ale nie to powodowało skurcz serca. Najgorszy był najbliższy płot. Z oddali myśleli, że widzą jakieś kukły albo strachy na wróble. "Para" spojrzał przez lornetkę i w nim pierwszym zastygła krew. Trójka kilkuletnich dzieci nabita na żerdkach płotu zwisała, tworząc na tle płonącej zagrody przerażający obraz wyjątkowego okrucieństwa."

Zacznijmy od tego, że po przeczytaniu tej książki mam mieszane uczucia i nie wiem co mam myśleć. Sama nadal jestem w Wołyniu więc przepraszam jeśli recenzja będzie bardzo chaotyczna.

Akcja powieści toczy się w 1943 roku w Wołyniu. Głównym bohaterem całej historii jest Stanisław Morowski ( Stach, Len). Poznajemy go podczas napadu na jego dom. Chłopakowi udaje się uciec, jednak nie wszyscy domownicy mieli to szczęście. Chłopak zaciąga się do pobliskiej grupy walczącej przeciwko ukraińskim nacjonalistom i spędza tam wiele miesięcy walcząc.

A więc zacznijmy od początku. Od pierwszych stron jesteśmy wrzuceni w wir zdarzeń. W książce cały czas coś się dzieje, nie ma chwili przerwy. A jeden wątek w historii goni drugi. A my razem z bohaterami przeżywamy ich losy od jednej bitwy do drugiej.

W książce ze strony na stronę poznajemy nowe postacie. Większość z nich to żołnierze ( czyli głównie mężczyźni, którzy przez tragedie, które spotkały ich i ich  rodziny idą walczyć w ramach zemsty). Najważniejszą postacią jest Stach "Len" a także bracia "Pik" i "Kier", a także "Dąb" czy... widzicie? Już wymieniam mnóstwo osób. Nie będę ich opisywać bo z jednej strony jest ich za dużo, ale z drugiej czegoś mi w nich zabrakło.

W książce nie znajdziemy dużo opisów postaci, ich emocji. Czytając niektóre sceny bardzo mi tego brakowało. Bazowałam tylko i wyłącznie na swoich odczuciach, które mogły być błędne w porównaniu z intencjami autora. Pomimo tego znajdujemy tu bohaterów realnych. Popełniają błędy, stają się bezwględni, pragną zemsty przez co nie panują nad sobą. W wstępie wspomniłam, że Wołyń bez litości to historia gdzie liczy się jak ludzie traktują siebie wzajemnie. I w tej książce na prawdę to widać. Możesz znać kogoś całe życie, a pewnego dnia przychodzi i wrzuca Ci przez okno w kuchni granat. A zupełnie obca osoba jest wspaniała i zastępuje Ci dom.
Z drugiej jednak strony dzięki tak małej ilości opisów autor mógł skupić się bardziej na wydarzeniach historycznych, które grają tu pierwsze skrzypce.  Piotr Tymiński w tej książce pokazał jak wiele wie o Wołyniu. Znajdziemy tutaj dużo dużo szczegółów i smaczków.
"W tej chwili do kuchni wbiegła rozbudzona i przestraszona zamieszaniem Marysia, wołając:
- Mamusiu!
Gruby banderowiec w czarnym mundurze policji pomocniczej pochylił się, złapał przebiegające dziecko za nogę i z rozmachem uderzył jego głową o futrynę drzwi, po czym cisnął drgające ciałko na podłogę."
W książce znajdziemy wiele przemocy. I nie na zasadzie: "O, twoja czapka wygląda gejowsko. Zaraz pożądnie oberwiesz. - X zamachnął się z całej siły na Y. Chłopakowi z nosa leci mnóstwo krwi." W Wołyniu... wszystko jest przedstawione bezpośrednio, bez owijania w bawełne. Często wystarczały 3-4 linijki a ja już miałam dosyć. Przez swoją prawdziwość, a także tą brutalność książka nie jest łatwa w odbiorze. 


Pomimo tego, że w książce cały czas coś się dzieje, czytałam ją prawie dwa tygodnie. Bo tej książki nie da się tak poprostu przekartkować. Tutaj trzeba walczyć razem z bohaterami, trwać w żałobie czy w zemście. Myślę, że historię zawartą w książce powinien znać każdy w mniejszym czy większym stopniu :)

Podsumowywując: "Wołyń bez litości" nie jest zwykłą historyczną nudną historią. Akcja cały czas gna przed siebie, nie zwalniając tempa. Książka jest brutalna, napisana na faktach, a także dobitnie szczera. Historia wywołuje dużo emocji i zostaje w głowie na dłużej. Polecam wszystkim, a dla osób lubiących ten gatunek- pozycja must have!

★★★★★★★☆☆☆


Za możliwość przeczytania książki, dziękuje bardzo autorowi: Piotrowi Tymińskiemu!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz