[47]  "Buntowniczka z pustyni" Alwyn Hamilton

[47] "Buntowniczka z pustyni" Alwyn Hamilton


Amanii to dziewczyna mieszkająca na pustyni. Zazwyczaj jest to miejsce wypełnione magią, mistycznymi zwierzętami oraz opowieściami o dżinach. Dziewczyna mieszka jednak w Dustwalk- mieście, które jest istną dziurą, pełną piasku, goryczy i rozpaczy. Amanii pragnąc się stamtąd wydostać trafia na strzelnice gdzie odbywają się zawody strzeleckie, na których poznaje Jin'a. Nie przypuszcza jednak że jedna decyzja zmieni całe jej życie...


- Jesteś naprawdę czarujący, mówił ci to ktoś?
- Szczerze mówiąc, tak, ale zwykle nie przewracano przy tym oczami.
Buntowniczka z pustyni to książka zdecydowanie inna od wszystkich. Alwyn łączy tutaj kulturę wschodu i zachodu, czyli rzeczy, które niby każdy zna, ale połączone razem dają nam coś nowego, ciekawego. Jest to świat pustyni, piachu, upału, żaru, magii, dżinów, magicznych opowieści i stworzeń, ale również broni, pojedynków, rabunków na kolej czy barów/miast prawie, że identycznych co w westernach. I choć brzmi dziwnie, w książce wypada to re we la cyj nie. Świat Miranji to miejsce, od którego nie można się oderwać.

Jaki ta pustynia ma klimat! To morze piasku pełne legend, w które się wierzy, a także przekazuje i opowiada innym. Wszystkie nowe stworzenia/potwory, które nie przypominały wilkołaków ani wampirów, powstały z piachu i żyły własnym życiem w mojej wyobraźni. Ja czytając o Skórozmiennych, byłam w stanie wyobrazić sobie jak zmieniają się ich rysy twarzy. Po prostu żyłam tymi legendami, a piasek wszedł i do mojej duszy. Z ogromną chęcią obejrzałabym film/serial na podstawie tej książki. Zobaczyć jak twórcy stworzyliby te wszystkie stwory, które chodź powstały z małych drobinek przemieszczającego się piasku robią takie wrażenie i zostają w pamięci. Mimo tych opowieści , nie chciałabym się tam znaleźć. Bo wspaniały klimat to nie wszystko, gdy w grę wchodzi okrucieństwo.  Autorka nie boi się pokazać, że pustynia to świat mężczyzn, a nasza główna bohaterka gdyby urodziła się chłopcem mogłaby robić co chce i co potrafi najlepiej. Widzimy świat bez silnej ręki, bez jakiejkolwiek kontroli, mroczny. A wizja ta nie idzie w dobrą stronę.

Gdy poznaliśmy świat, czas poznać myśli i bohaterów. Amanii to nasza główna bohaterka, dziewczyna, która zrobi wszystko by wydostać się z rodzinnego miasteczka. Nie brak jej sprytu, niewyparzonego języka, ambicji, arogancji. Mogła by być też świetnym wojownikiem, ale jest dziewczyną. W niektórych momentach egoistyczna, ale za to jaka ludzka. I to jest jej najpiękniejsza cecha. Często teraz się zdarza, że bohaterowie mając 14 lat zachowywują się jak 40 letni ninja, albo zostają postrzeleni miolion razy, a oni nadal żyją i robią wszystko bezbłędnie. Tutaj mamy te dobre i te złe cechy charakteru podane na "tacy" wraz z wszystkimi emocjami Amani. Naszym męskim głównym bohaterem jest Jin, który przez większość historii jest przystojną zagadką. I to w sumie tyle co mogę powiedzieć bez spoilerów. Chłopak charyzmatyczny, ironiczny, może lekko schematyczny, ale jest bardzo przyjemną postacią. W dalszej części książki poznajemy jeszcze wiele postaci i tu nie będę ich opisywać, bo to mógłby być spoiler. Ale w bohaterach "można wybierać", są wyróżniający się, ale ich kreacja w tej części mogła by być trochę lepsza-mimo to są bardzo warci poznania ♥  Uwielbiam słowne przekomarzanki i relacje Amanii i Jin'a . Niby się nie znamy, ale oddajemy za siebie życie. Początkowo można było to nazwać mocno cukierkową relacją z skakającymi jednorożcami po tęczy, ale im dalej poznajemy historię tym lepiej. Zwłaszcza, że wątek romantyczny nie wybija na się na pierwszy plan. Jest on dodatkiem w tle, którego jest tu mało. Dla mnie to plus, bo wybieram książki, gdzie wątek romantyczny znajduje się w tle - stawiam na akcję, historię trzymającą w napięciu. A w Buntowniczce z pustyni cały czas coś się dzieje. Wpadamy w świat pełen przygód, trudnych wyborów, intryg. To miejsce gdzie jedna zła decyzja może zmienić los wielu ludzi. Rozdziały czyta się szybko, a przygody przeżywa razem z bohaterami. W niektórych momentach akcji brakowało mi jednak większych emocji, czegoś co jeszcze bardziej nakręci bohaterów,  przez co stanie się to bardziej energiczna i zmusi czytelnika do większego zaangażowania.

Moment zaangażowania czytelnika i bohaterów? Rebelia. Czas gdzie każdy chce dowieźć swoich racji, pokazać jak powinna wyglądać pustynia. A sposobów jest dużo. Alwyn poradziła sobie i nie czytamy tu tylko o piachu i przemierzaniu go. W tej historii na prawdę się dzieje. Nowe przygody są na każdej stronie, mieszając się z humorem i zaciętością bohaterów tworząc istną bombę wybuchową. Sama nie raz miałam banana na twarzy, cóż poradzić, że lubię słowne przekomarzanki :D Historia pochłania i czyta się ją bardzo szybko. Momentami przewidywalna, trzymająca w napięciu do końca.



Rodzina i krew to nie to samo.


★★★★★★★★★☆

Ocena: 9/10 | Autor: Alwyn Hamilton| Ilość stron: 365 | Data wydania: 26.04.2017| Gatunek: literatura młodzieżowa| Wydawnictwo: Czwarta strona

[46] "The call. Wezwanie" Peadar O'Guilin

[46] "The call. Wezwanie" Peadar O'Guilin


The Call to historia, w której nastoletni Irlandczycy walczą o przetrwanie podczas wezwania. Gdy kończą 10 lat w domu znika aura miłości i beztroski, a dzieci wkraczają w okrutny świat dorosłych gdzie wysyłane są do szkół przetrwania lub usypiane. Kogo się boją? Sidhe to potwory wygnane z Irlandii do innego świata. Posiadają moc, dzięki której dzieci porwane w Irlandii znikają na 3 minuty natomiast w świecie Sidhe walczą wiele godzin o przetrwanie. Istoty bezlitośnie zabijają albo maltretują/zmieniają ciała dzieci poprzez ból, by przejąć Irlandię. Czy główna bohaterka przeżyje wezwanie?

- Zawsze niepokoi mnie perspektywa Klatki - mówi Nicole, ale Megan tylko przewraca oczami.
- Spędziłam tam najlepsze chwile mojego pobytu w szkole. Bez twojego chrapania, Nicole.
- Ja nie chrapię!
- W takim razie trzymasz wiertarkę pod poduszką.

Pomysł na fabułę był świetny, a książce długi czas było głośno- sama mam w niej autograf od autora z WTK 2018. Jednak w trakcie czytania i po przeczytaniu nie widzę fenomenu tej książki, ale to po kolei.

Nessa jest naszą główną nastoletnią bohaterką. Dziewczyna jest osobą chorą, poprzez poważne problemy z nogami kuleje i posiada przezwisko "kuśtyczka".  Odznacza się ambicją, dużo się uczy, ćwiczy, na prawdę chce przetrwać i robi wszystko by tak się stało. Jest jednak introwertyczką, trzyma się bliżej jedynie z Megan, dziewczyną, która jeździ z nią autobusem. Innych odpycha, nie zważając czy ktoś chce jej pomóc, czy ktoś ją prześladuje, czy po prostu ktoś jest dla niej ważny. A jedną z osób, która zawsze lubiła Nessę i chciała dla niej jak najlepiej był Anto- chłopak, który również był w pewien sposób piętnowany za swój styl bycia i dietę. Megan to rudowłosa dziewczyna, która nie wie kiedy ugryźć się w język i wszystkich obraża. Mamy także grupkę bad boy'i, których nikt nie lubi, a oni sami chcą być najlepsi ze wszystkich w szkole i podziwiani.
   I tu mamy pierwszy zgrzyt. Bo jak z postacią nie zżyłam się żadną, polubiłam jedynie Megan bo gdy pojawiała się w pobliżu to coś się działo, to reszta postaci była dla mnie nijaka, obojętna czasem wręcz irytująca. Po prostu byli- w końcu na kimś trzeba bazować.

W tym świecie nie ma czegoś takiego jak pogrzeb, żałoba. Codziennie ktoś w kraju ginie, w szkole trzy osoby średnio w tygodniu. Dzwony bijące na hołd zmarłego, są dla uczniów wyznacznikiem- minęło dużo czasu, następne wezwanie może być twoje. Przez otaczającą nas aurę śmierci i potu treningów nie ma tu mowy o empatii. Autor pokazał jak uczniowie, a zwłaszcza rówieśnicy są sobie wilkiem. Jak wystarczy, że ktoś ma inne zdanie, albo zrobi coś nie tak. Agresja i problemy rówieśnicze są tu na porządku dziennym. I rozumiem, że przez szybkie wejście w te szkoły przetrwania, treningi one szybciej dorosły, a na treningach uczą się jak zabijać. Ale decyzje jakie podejmowali bohaterowie na początku były zrozumiałe, potem jednak zapędzali się mocno z swoimi czynami, a argumenty ... ich tu raczej nie widziałam. The Call mamy obraz dziesięciolatków, które kogoś nie lubią i postanawiają same wykonać wyrok na innej osobie wcielając się w hulk'a. Poznajemy wtedy jednak sposób myślenia niektórych postaci i jeszcze "dziecięce" podejmowanie decyzji. Chodzi mi o to, że żałujemy ich dopiero po zobaczeniu konsekwencji, albo gdy one do nas docierają, ale już nic nie można zmienić.

   Schematycznie jest też napisany wątek miłosny, który był tu dla mnie całkowicie niepotrzebny, ale w sumie why not? Wyszło na to, że mamy osoby, które kiedyś były blisko, teraz dziewczyna odpycha chłopaka, jednak cały czas się o niego martwi. Bohaterka jest irytująca, i przechodzi przemianę z słabej myszki w prawie, że lwa. I tu zależy od was czy uznacie to za schemat czy pokazanie, że ciężka praca się opłaca. Dla mnie było to kujące po oczach, gdy osoba chora, drobna pokonuje dwa razy większego od siebie chłopaka w dwóch ciosach... :/

   Największy problem miałam zdecydowanie z zrozumieniem Sidhe. Wiem tylko, że od x ( to było podane, ale nie pamiętam) lat zostali wygnani z Irlandii i od tamtej pory porywani są nastolatkowie, którzy walczą w ich świecie o przetrwanie. Ale czemu zostali wygnani? Dlaczego porywają akurat nastolatków? Chciałabym sobie ich wyobrazić ale nic o nich nie wiem! Oprócz tego jak wygląda "pies" w ich krainie. To było dla mnie najgorsze, bo wątek był jak dla mnie najlepszy i najciekawszy. Futurystyczny świat, w którym walczysz o przetrwanie mając średnio 10-14 lat. Nie brzmi super?

Szkoła, w której uczą się uczniowie działa na restrykcyjnych zasadach. Uczniowie uczą się rzeczy tylko potrzebnych do przetrwania, a więc ich plan lekcji to różnego rodzaju treningi, samoobrona, rośliny oraz tereny Sidhe. Sami możemy odwiedzić tą krainę podczas niektórych wezwań i wtedy na prawdę akcja przyśpiesza. W końcu widzimy przed czym uciekają, czego naród się boi, każąc uczyć się wszystkim dzieciom przetrwania. Bo wezwanie przeżywa średnio jedno na 10 dzieci. Kiedyś było to tylko jedno na 100.  Niektórym osobom podczas wezwań kibicujemy, niektórzy są nam całkowicie obojętni. Jednak te wezwania napędzają fabułę i to właśnie dzięki nim nie porzuciłam tej książki na starcie.
   Akcja gna przed siebie bez dyskusji. Cały czas dzieje się coś nowego, poznajemy nowe osoby, miejsca. Myśli niektórych postaci cały czas się zmieniają tworząc nagłe zmiany. Autor przemyślał wszystkie wydarzenia w historii, akcja się nie wlecze, nie ma tu także żadnych przestoi ani nagłych skoków. Cały czas płynie przed siebie. A my brniemy w walkę Sidhe poznając ich mroczny świat odliczając 3 minuty i 4 sekundy.

 I chodź fabuła była przemyślana nie powiedziałam jeszcze nic o narracji kującej w oczy. Autor postawił na narrację trzecioosobową w czasie teraźniejszym, dzięki czemu można skupić się na akcji i emocjach, a fabuła płynie przed siebie. Ale jeśli czytamy, że bohaterka nad czymś myśli albo się boi, a potem pojawia się zdanie, które spoileruje następne wydarzenia... no nie. Dobrze, że narrator wie więcej i to widać, ale mógłby zaoszczędzić spoilerów a zbudować w to miejsce napięcie. Styl autora na początku przytłacza, pierwsze działy były dla mnie niezrozumiałe bo nie wiedziałam co się w nich dzieje. Co chwilę autor przeskakuje między narratorami i często nie wiedziałam kiedy kto mówi. Książka nie wywołała we mnie prawie żadnych emocji. Nie biło mi szybciej serce, nie byłam ciekawa co będzie dalej, nie martwiłam się o bohaterów. Momenty, takie jak bójki- zazwyczaj robią szum, powinniśmy wstrzymać oddech, być ciekawi wyniku potyczki. Tu "bójka" dwojga uczniów została przestawiana jednym zdaniem.

Widzę dlaczego ta książka może się innym podobać. Osoby nieczytające dużo lub po prostu ciekawe będą zadowolone. Jednak jest tu sporo schematów oraz wykonanie może nie przypaść wszystkim do gustu. Jest to książka niespodzianka, po której przeczytanie stwierdzisz, ale to było genialne, albo nawet nie dotrwasz do końca. Najważniejszy wątek spalił się dla mnie na starcie, nad czym bardzo ubolewam, bo gdy zawodzą bohaterowie patrzy się na fabułę. Akcja pędzi przed siebie, ale wybory lub posunięcia autora nie były zawsze przemyślane.  Bo nie znając świata nawet nie wiedziałam do czego akurat się odnosi. Często czytając po prostu miałam pustkę głowie, bo niby coś było wspomniane ale tylko powierzchownie. The Call. Wezwanie to książka z genialną okładką i reklamą, jednak ja nic więcej tu nie znalazłam.

Copyright © 2014 Złodziejka zapisanych stron , Blogger