[75] „Czarownica” Finbar Hawkins

[75] „Czarownica” Finbar Hawkins



„Czarownica” to historia dwóch sióstr, które są świadkami brutalnego morderstwa własnej matki. Muszą uciekać by przetrwać. Starsza z sióstr Evey, wyrusza w drogę pełna furii by pomścić matkę nie zważając na wspólne dobro swoje i siostry Dill. 

W tej podróży poznajemy realia świata, w którym na każdym kroku można spotkać łowców czarownic i bezlitosnych sędziów dla kobiet posądzonych o czary. Jest to historia o siostrach i zemście, wbrew pozorom mamy jednak tutaj bardzo dużo bohaterów pobocznych. Nie polubiłam nikogo. Postacie są bardzo płytko napisane, powierzchownie opisane emocje, których dowiadujemy się z dialogów. Sami bohaterowie raz są, raz znikają i ślad po nich zanika. 

Zemsta to słowo przewodnie tej historii. Wszystko krąży wokół niej, znalezienie morderców matki. Nasza główna bohaterka (dziecko, nawet nie wiem ile ma lat, ale to może wynikać z mojego błędu przy czytaniu) wszędzie się pcha, jak zobaczy jednego z łowców czarownic od razu na niego biegnie, działa, nie myśli, mówi tylko o morderstwie. Evey to gniew i destrukcja sama dla siebie, a także dla wszystkich wokół gdyż inni ratują ją z tarapatów. 

Czarownica to historia, w której akcja pędzi przed siebie, a pominięcie dwóch linijek tekstu sprawia, że możecie nie wiedzieć o jakimś morderstwie czy gonitwie. Brak opisów, sama akcja toczy się dla samej zemsty. Coś co świetnie gra w tej książce to klimat- surowy, brutalny, lekko skropiony magią. I to cała fabuła. Jest mi to przykro pisać, bo ja uwielbiam magię, wiedźmy, ale to nie jest pozycja warta zainteresowania, a na tle innych książek w tej tematyce chowa się daleko w cieniu i nawet klimat tego nie uratuje. Brakuje jej także spójności między poszczególnymi działaniami naszej bohaterki. 

Fabuła męcząca mimo, że wszystko gna przed siebie, byle gnać, postacie są bardzo papierowe, historia ma 280 stron, ale jeśli odejmiecie wszystkie puste strony na ilustracje, albo zadrukowane tylko dwoma linijkami tekstu, książka straci kolejne 50 stron. Książka z piękną okładką i skrzydełkami- zachwycam się wszystkimi szczegółami- ale środek totalnie nie mój.

[74] „Pan ciemności” Robert Silverberg

[74] „Pan ciemności” Robert Silverberg

Pan ciemności to historia, którą bardzo trudno przypisać do jednej kategorii. Jest to ponad 700 stron tekstu, które poprzedza wstęp od tłumacza, który opisuje nam sposoby na jakie możemy czytać tę powieść i na co zwrócić uwagę. Mnie przyciągnęło tutaj porównanie do Jądra ciemności, które mimo swojego szaleństwa przeczytałam bardzo szybko.

Pan ciemności jest podzielony na części, a każda z nich opisuje inny etap życia/podróży naszego głównego bohatera. Ciągle zwiedzamy inne rejony, poznajemy kultury, przeciwieństwa losu to prawie drugie imię naszego bohatera.  Tutaj przygoda przegania przygodę, ciągle coś się dzieje, autor nie chce zanudzić czytelnika, więc przygotujcie się na liczne wyprawy, walkę, wulgaryzmy, obrzydliwe opisy, kanibalizm czy przelotne, szybkie sceny seksu. Mimo takiego mixu różnych emocji, jakie wywołuje ta książka czasami zdarzało mi się nudzić na tej książce, a także być mocno zniesmaczoną. Wynikało to ze stylu pisania, który utrudniał szybkie czytanie. Tę powieść czyta się długo, powoli. Jeżeli jedziecie gdzieś na wakacje i Lubicie takie klimaty- to będzie dobry wybór. Tę historię poznaje się kawałek po kawałku sprawdzając jak wpływa ona na życie głównego bohatera. Autor nie boi się kontrowersji, emocji, które wywoła przez podejmowane decyzje. Są trudne, straszne do przejścia, sama się z nimi nie zgadzałam. Pełna mroku, bólu, zamykania oczu, ciemności- przez podejmowane decyzje, a także i opisy, które są bardzo szczegółowe, poznajemy świat oraz psychikę. To ważne, bo Pan ciemności przez 700 stron przechodzi przemianę duchową raczej na tę złą stronę mocy. Jak wspomniałam wcześniej, pełna zbliżeń, scen seksu, a także  rasizmu. Pokazuje to jak bardzo zmieniło się nasze postrzeganie i myślenie o ludziach i zachowaniach  pod każdym względem.

Pan ciemności to pozycja dla każdego, kto lubi gęstą atmosferę, pełną mroku i rozterek życiowych posiadających mocny żołądek oraz psychikę. Historia Battella, pełna przygód, odkrywania świata, innych kultur, miejsc, a także zatracania się w inności oraz w samym sobie. Historia na wiele długich wieczorów, ja czytałam ponad miesiąc z przerwami na inne książki by ochłonąć.

[73] „Bezmiłość” Marek Zychla

[73] „Bezmiłość” Marek Zychla



Bezmiłość to najbardziej pokręcona na każdy możliwy sposób książka, którą czytałam w tym roku. Oto mieszanka wielu gatunków i jeszcze większego wachlarzu emocji. Poznajcie Grzesia i dajcie się zaprosić do świata Bezmiłości. 


Książka podzielona jest na części, a każda z nich ma inny klimat. Ciężko mi napisać opinię o tej książce. Pełna mroku, obserwacji i niedopowiedzeń, tutaj wszystko jest przemyślane, ale są smaczki, które musi połączyć także czytelnik. 


Akcja książki dzieje się w kilku sferach i miejscach. W pierwszej części mamy rok 1990 nasz główny bohater jest mały, a my poznajemy otoczenie jego codziennego życia. Szare bloki są codziennością naszego bohatera, który pragnie znaleźć przyjaźń i jak każdy- być kochany, gdzieś przynależeć.  


W dalszych częściach poznajemy następne losy bohatera, pełne mroku, zawiłości, niepewności. Czytając tę pozycje będziecie w szoku ile tutaj można znaleźć octu… ale nawiązując, „Bezmiłość” to mieszanka horroru, fantasy, science fiction i pełnej gamy uczuć. Autor tworzy świat i przedstawia nam go kawałek po kawałku, samemu wybierając co nam zdradzić, a co ma nas zaskoczyć w trakcie czytania i wbić nas w przysłowiowy fotel podczas czytania. Przeczytałam praktycznie na dwa razy,  nie odkładalna ze względu na styl i fabułę, ale emocje podczas czytania to zupełnie inna bajka. 


Bezmiłość to książka, która kupiła mnie niesamowicie, nie raz zaskoczyła. Opowiada także o chorobach i o życiu, to świetnie poprowadzony wątek. Nie dajcie się zwieść, że coś czasem nie ma sensu lub skaczącą akcją, która raz pędzi, a raz zwalnia w zależności od części życia Grzesia. Niesamowita i ważna. Czytajcie proszę 🤍🤍


[72] "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quick

[72] "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quick



Wybacz mi, Leonardzie to historia bólu i odkrywania. Pełna emocji i wydarzeń. W dniu swoich 18-tych urodzin chłopak ubiera się, robi zdjęcie owsianki i zabiera do szkoły pistolet. Chce zabić swojego przyjaciela, a następnie siebie. Ma ułożony cały plan, w między czasie przygotowuje prezenty pożegnalne i wyobraża sobie jak inni je odbiorą i zapamiętają.

Jest to historia bardzo oryginalna pod względem zapisu. Bieżące momenty życia toczą się normalnie, ale opisy, wspomnienia czy anegdoty są zapisane w przypisanych na dole strony (potrafią zająć prawie całą albo pół strony). Całość jest napisana "luźno", naszym narratorem jest 18-latek, który większość historii opowiada z uśmiechem lub humorem. Od sztuki nowoczesnej, przez nazywanie matki po imieniu czy zakładanie kapelusza.

Nie powinnam używać sformułowania świetnie się bawiłam na książce, o tematyce morderstwa.. ale bawiłam się. To opowieść, która dotyka każdej emocji, struny wrażliwości człowieka po to by za chwile z humorem myśleć czy warto rozmawiać z nauczycielem, albo co oznacza założenie kapelusza.yginalna pod względem zapisu. Bieżące momenty życia toczą się normalnie, ale opisy, wspomnienia czy anegdoty są zapisane w przypisanych na dole strony (potrafią zająć prawie całą albo pół strony). Całość jest napisana "luźno", naszym narratorem jest 18-latek, który większość historii opowiada z uśmiechem lub humorem. Od sztuki nowoczesnej, przez nazywanie matki po imieniu czy zakładanie kapelusza.

Nie powinnam używać sformułowania świetnie się bawiłam na książce, o tematyce morderstwa.. ale bawiłam się. To opowieść, która dotyka każdej emocji, struny wrażliwości człowieka po to by za chwile z humorem myśleć czy warto rozmawiać z nauczycielem, albo co oznacza założenie kapelusza.Mimo, że mówię o tym jak dużo uśmiechu lub prostoty do życia potrafi nam dać ta książka, to jest także pełna bólu, smutku. Jako czytelnik poczujecie niemoc, chęć poznania Leonarda i porozmawiania z nim. Jest to historia młodej duszy, która od zawsze zmaga się z trudnościami w życiu, z odrzuceniem, samotnością. Znajdziecie tutaj wiele przemyśleń, pomysłów i jego teorii, które poznajemy w krótkim czasie.

Wybacz mi, Leonardzie to książka idealna dla nastoletnich czytelników mimo trudnych tematów, każdy znajdzie tu coś dla siebie, a styl pisania przemówi do młodszych. Jako osoba starsza od tytułowego bohatera miałam inne spostrzeżenia do życia niż Leonard. Brakowało mi również wyjaśnienia w końcówce. Mam wrażenie, że zadziało się tam za mało, chciałabym wiedzieć co będzie dalej.

Książka czyta się praktycznie sama. Jest krótka, a przyjemny i lekki styl pisania w połączeniu z młodzieżowym slangiem i przypisami to czysta przyjemność. Jest to wznowienie i jak na książkę, która powstała w 2013 jest aktualna i ważna- nadal skłania do refleksji mówiąc o ważnych tematach.

Copyright © 2014 Złodziejka zapisanych stron , Blogger