"Alicja" i "Czerwona Królowa" Christina Henry - BEZ SPOILERÓW
Alicja
🪓Alicję poznajemy w szpitalu psychiatrycznym, gdzie chroni ją przed szaleństwem codzienna rozmowa z „więźniem” z celi obok- Topornikiem. Widzimy ich relacje, dwójki osób, które przez 10 lat rozmawiają ze sobą przez małą dziurę w ścianie. Obydwoje mają jeden cel i marzenie, chcą w końcu wydostać się z tego przeklętego budynku. Co dalej? Powstrzymać Dżaberłaka i zrobić wszystko by nie dać się zabić.
🪓Alicja to postać, która przez całą książkę odkrywa siebie-obecną, której zmieniają się priorytety podczas odkrywania świata, a także przeszłą Alicję, próbując przypomnieć sobie co się działo za nim trafiła do szpitala. Czytając książkę wraz z Alicją poznajemy świat kawałek po kawałku, odbiór miasta, jego zmiany, a także tego jak ludzie są podzieleni. Mimo, że Alicja chce się odnaleźć, chce mieć swoje miejsce, w ktorym będzie bezpieczna, a zarazem porywczość troszkę mi nie pasowały. Ja wiem, że dziewczyna jest chora, że przez 10 lat był zamknięta w szpitalu psychiatrycznym- jednak nie pasowała mi ciągła zmienność postaci. Podróżuje wraz z Topornikiem, którego mimo, że zna od lat, to jednak po wyjściu z celi poznaje praktycznie na nowo. Teraz widzimy coś więcej niż tylko jego oko lub kawałek ucha. Mimo to przez lata połączyła ich niesamowita relacja- tylko dzięki tym rozmową przez małą dziurę w ścianie żadne z nich nie zwariowało- No nie tak zupełnie- i stworzyli niesamowite zaufanie do siebie.
🪓Alicja to retelling, jak ma się do oryginału? Znajdziemy tu magiczny uśmiech, białe uszy, przebiegłe postacie, magiczne mikstury, walkę z czasem na śmierć i życie, a do tego próbę zaufania. W końcu kto by wypił jakąś magiczną miksturę i uwierzył, że w tym czasie urośnie?
Akcja w książce pędzi łeb na szyję lub się toczy. Cały czas mamy utrzymany mroczny, przytłaczający klimat biedoty, śmierci i niebezpieczeństwa na każdym kroku, ale w tym samym czasie nic się nie dzieje. Sama jestem nieusatysfakcjonowana zakończeniem, akcja około 100 ostatnich stron ciagle pędziła, było mnóstwo zwrotów akcji ( a jeden w połowie 🤯🤯 ) a zakończenie było dla mnie takie… meh. Mimo to, Alicja jest świetną powieścią, w której znajdziecie krew, mocne brutalne postacie, które skupione na swoim celu po prostu działają.
W tej części poznajemy wiele nowych postaci, które od samego początku zmieniają nam tor fabuły, ale nie klimat. Ten nadal jest krwawy, oj leje się tu krew hektolitrami, całość jest brutalna. W tej części autorka ma więcej szalonych pomysłów, które nie raz Was zaskoczą, ale brakowało mi tu grozy. Jest krew, przemoc, ale zero strachu, dreszczu.
Przez przygody Alicji i Topornika się płynie, ja przeczytałam książkę na dwa razy- nie polubiliśmy się z jednym rozdziałem, gdzie akcja według mnie powinna być dużo szybsza, a tu jednak … nie działo sie nic. Jednak Alicja na każdym kroku nas zaskakuje. Czytelnik oprócz rozpoznania nowych postaci, które cały czas się mieszają- trzeba czytać skupionym! - mierzy się z myślami Alicji, która w tej części mierzy się z kolejnymi wyborami i problemami. W tej części bardzo zaskoczyła mnie postać Topornika- bardzo dobrze czytało się jego losy i zmienność.
Książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie, jeśli czytaliście Alicję i Wam się podobało- śmiało czytajcie, obie historie są na takim samym poziomie grozy z innymi pomysłami w środku. Wiem, że ma być wydana jeszcze ostatnia część tej trylogii w Polsce, sama jedna jestem ciekawa innych reteelingów autorki- Piotrusia Pana albo Małej Syrenki.